Znacie to uczucie, kiedy Wasze usta wręcz wołają o nawilżenie, pękają i pieką? Na pocieszenie dodam, że nie jesteście z tym problemem sami. Kiedy wyszłam wczoraj z domu i zobaczyłam wszechobecny szron zdałam sobie sprawę, że w sumie zima jest tuż za rogiem, a moje usta z dnia na dzień są coraz bardziej suche i popękane i należałoby coś z tym zrobić zanim będzie za późno. W takich sytuacjach sięgam po... Blistex!
Dawno, dawno temu moim KWC do zadań specjalnych był Carex, później przez jakiś czas górował błyszczyk z FM Group, aż trafiłam na Blistex - była to miłość od pierwszego użycia i wiedziałam, że będzie to miłość na długie lata.
Na rynku dostępnych jest kilka wersji Blistexów - w sztyftach, słoiczkach, nadające kolor oraz ten, który jest moim ulubieńcem - balsam.
Tubka posiada 6ml produktu, który jest ważny 12 miesięcy do otwarcia. Opakowanie jest miękkie i bardzo wygodne w użyciu, jesteśmy w stanie wycisnąć całość, co jest dodatkowym plusem. Balsam jest bardzo wydajny, przy codziennym stosowaniu starcza ze spokojem na kilka miesięcy.
skład |
Na opakowaniu możemy przeczytać zapewnienia producenta, że Blistex Intensive Lip Relief zapewni natychmiastową pomoc nawet najbardziej spierzchniętym i popękanym ustom oraz dodatkowo uśmierzy ból spowodowany opryszczką. I wiecie co? Tak jest! Jeżeli faktycznie posiada ktoś - tak jak ja - skłonność do występowania opryszczki, to ten produkt będzie dla Was idealny. Nie dość, że usta przestają boleć, to przy szybkiej reakcji jesteśmy w stanie zapobiec rozwijaniu się wirusa. Odkąd używam balsamu na co dzień zapomniałam już o tym paskudztwie.
Balsam ma lekko miętowy zapach, jest bezbarwny i posiada filtr SPF 10. Po nałożeniu na usta możemy poczuć lekkie mrowienie, przy regularnym stosowaniu już tego nie zauważam. Sam produkt ma bardzo fajną konsystencję i łatwo rozprowadza się na ustach - najczęściej nakładam go palcami. Już po jednym użyciu możemy zauważyć znaczną poprawę wyglądu ust - są nawilżone i bez suchych skórek. Zdecydowanie mój KWC!
Cena za niego to około 12zł, dostępny jest w aptekach oraz w każdej większej drogerii.
Peeling ust
Raz na jakiś czas staram się robić domowe SPA dla moich ust i wtedy, korzystając z tego, co mam pod ręką robię im peeling. Wystarczy łyżeczka cukru i łyżeczka np. oleju kokosowego albo oliwy z oliwek. Taką mieszankę nakładamy na usta, przez kilka minut wmasowujemy, a następnie dobrze spłukujemy. Jest jeszcze jeden sposób na masaż ust - za pomocą miękkiej i czystej szczoteczki. Po takim zabiegu ważne jest, aby zabezpieczyć usta jakąś pomadką ochronną, kremem czy właśnie Blistexem. Zapewniam, że efekt jest wart poświęcenia kilku minut - usta nabierają zdrowego koloru (zwiększa się ukrwienie) i są miękkie jak nigdy.
Miodowa maseczka
Jeżeli tak jak ja, uwielbiacie miód, to jest to zabieg specjalnie dla Was. Tylko trzeba uważać, aby za szybko nie zlizać go z ust ;) Miód doskonale nawilża, ujędrnia oraz złuszcza naskórek. Dodatkowo ma działanie antybakteryjne, także polecam używanie go przy pęknięciach na skórze - odkazimy ją i zapobiegniemy rozwijaniu się infekcji. Zatem nakładamy cienką warstwę miodu na usta i zostawiamy na około 10min. Zapewniam, że usta nie dość, że będą bardzo słodkie, to będą również nawilżone.
A jakie są Wasze sposoby na piękne usta zimą?
Lubię Blistex, tego jeszcze nie miałam, ale to głównie ze względu na opakowanie, za którym nie bardzo przepadam.
OdpowiedzUsuńJa mam tak z produktami w słoiczku :)
Usuń