Jakiś czas temu obiecałam, że napiszę Wam w kilku słowach o błyszczyku z nowej limitowanej edycji Essence - Crystalliced, o której pisałam tutaj.
Błyszczyk jest ważny 24 miesiące od otwarcia i znajduje się w 7ml opakowaniu, które posiada uroczy według mnie nadruk płatków śniegu. Aplikator to sztywna gąbeczka, która nabiera strasznie mało produktu, przez co żeby pomalować usta musimy 5 tysięcy razy wkładać i wyciągać gąbeczkę do środka.
Wybrałam odcień najjaśniejszy, czyli nr 03 Ice crystals on my window. Określiłabym go jako mleczny połączony z różowymi mieniącymi się drobinkami. Kolor generalnie jest ładny, pół transparentny ale szczerze mówiąc szału na mnie nie zrobił - ot, zwykły mleczny błyszczyk jakich wiele.
Po powiększeniu zdjęcia można ujrzeć te malutkie różowe drobinki, które niestety po starciu się błyszczyka zostają na ustach (po prawej jest rozświetlacz z tej samej serii - klik). Osobiście nie lubię kiedy na ustach mam brokat, toteż rzadko go używam.
Warto wspomnieć, że konsystencja błyszczyka jest jak dla mnie średnia. Co prawda nie jest ani gęsty, ani rzadki ale zbiera się pomiędzy ustami (widać to na zdjęciu), co mnie bardzo denerwuje. Utrzymuje się on na ustach około 2h bez jedzenia i picia. Posiada ładny, słodki zapach oraz zauważyłam, że delikatnie nawilża nasze wargi.
Generalnie liczyłam na to, że błyszczyk trochę bardziej mi się spodoba. Mimo całej mojej sympatii do firmy Essence nie jestem z niego zadowolona.
Cena: ok. 8zł (Drogerie Natura)
Miałyście może ten błyszczyk? Jakie wrażenia? :)
Swego czasu chciałam go kupić, ale widziałam jego swatche i się zniechęciłam.
OdpowiedzUsuńchciałam kupić, bo mi się śnieżynki na opakowaniu podobały ;) ale w końcu nie kupiłam.
OdpowiedzUsuńU mnie ich nie było. I dobrze, bo widać, że nic nie straciłam.
OdpowiedzUsuń