Strony

22 lutego 2013

Joanna - farba do włosów nr 44, intensywna miedź

... czyli krótka historia o tym, jak odważyłam się zostać rudzielcem :)

Ruda chciałam być odkąd pamiętam, ale zawsze brakowało mi odwagi żeby się pofarbować. Przerabiałam już chyba wszystkie kolory na głowie - blondy, brązy, czernie, nawet fiolet w gimnazjum się przewinął - więc teoretycznie rudy nie powinien być dla mnie wyzwaniem, ale był. Nie wiedziałam czy będzie mi pasował (jestem chłodnym typem), kilka osób mi go odradzało, z drugiej strony fryzjerka i druga część znajomych zachęcali i... stało się! Kupiłam farbę z myślą, że jak będzie tragedia, to na drugi dzień wracam do brązów.




Zanim sięgnęłam po Joannę - Intensywną miedź, przewinęły się wcześniej różnego rodzaju szampony koloryzujące oraz farba L'oreal Majirouge o numerze 7,45 - kolor wyszedł fajny, ale niestety nie posiadam żadnych zdjęć z tego okresu, może jeszcze do niej wrócę i wtedy pokażę efekty.



Zawartość opakowania standardowa:
- tubka z farbą do włosów 40g
- utleniacz w kremie w butelce z aplikatorem 60g, jeszcze nigdy z tego wynalazku nie skorzystałam, zawsze mieszam farbę w miseczce
- maseczka pielęgnująca 15g, moim zdaniem jest beznadziejna - włosy po niej się plączą, są bez blasku i w ogóle jakieś dziwne, raz użyłam i więcej nie zamierzam
- rękawiczki ochronne, tutaj też nie wiem kto wpadł na pomysł takich niepraktycznych rękawiczek ;)

Farba jest gęsta, ale dobrze się ją rozprowadza. Na moje włosy - gęste, trochę za ramiona - zużyłam dwa opakowania, przy czym dla porównania z L'oreala wystarczyło mi jedno, a miałam wtedy dłuższe włosy.


w świetle dziennym
Efekty, jak widać - są rude, ale nie do końca jest to rudość jakiej oczekiwałam. Zresztą możecie zobaczyć jeszcze brązowe odrosty, które niekoniecznie pasują do reszty. W ogóle po farbowaniu miałam wrażenie, że farba znacznie przyciemniła moje włosy, które po L'orealu były jaśniejsze, i straciły one blask. Generalnie mam mieszanie uczucia i raczej już do niej nie wrócę.

Kolejny cel to L'oreal - Mango + rozjaśniacz, zobaczymy co z tego wyjdzie. A jak już dojdę do marchewki, to spróbuję z henną Khadi :)

Macie swoje ulubione 'rude' farby? :)

13 komentarzy:

  1. dla większego efektu chyba jednak powinnaś je najpierw troszkę rozjaśnić, efekt byłby większy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie chciałam szaleć zbytnio jak na początek, ale teraz się chyba bez rozjaśniacza nie obejdzie :D

      Usuń
  2. Faktycznie, nie do końca ten rudy złapał. Ja czytałam złe opinie o Mango, jestem ciekawa, jak u Ciebie się sprawdzi. Mi starcza jedno opakowanie Joanny (a mam włosy normalne, ani gęste, ani rzadkie, do połowy łopatek).

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początek Ci taki odcień wystarczy,jakby był ostrzejszy to mogłabyś się wystraszyć,co? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, nie chyba nie byłoby tak źle - kiedyś w jeden dzień zeszłam z czarnych włosów na blond, to dopiero był szok :D

      Usuń
  4. A na opakowaniu jak zawsze ładnie:D

    OdpowiedzUsuń
  5. http://allegro.pl/henna-naturalna-jasna-czerwien-farba-francja-i3105355332.html ta farba mi wychodziła znacznie intensywniej niż khadi, khadi ma taki przytłumiony rudy jakiś:/

    OdpowiedzUsuń
  6. ja ostatnio mialam kasztanowy brąz i też wyszedł miedziano-rudy..w słońcu to już w ogóle :p

    OdpowiedzUsuń
  7. cudowny blog, będę wpadać częściej :))
    +obserwuje; *

    maymiodek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. ja bardzo lubię czyste henny, w tej chwili mam pofarbowane henną Mumtaz i jestem z niej zadowolona <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Farby z Joanny są niezawodne.

    OdpowiedzUsuń

Dołącz do dyskusji...