Strony

15 września 2011

Joko, Virtual – baza pod cienie

Po krótkiej przerwie wracam z kolejną recenzją. Dzisiaj o produkcie, który już od pierwszej aplikacji jest moim numerem jeden.

Zacznijmy od tego, że nigdy nie używałam cieni do powiek. Powód jest prosty – mam tłuste i na dodatek opadające powieki i każdy cień po dwóch godzinach ze mnie spływał, a kredki odbijały się tworząc dziwne szlaczki. Generalnie wyglądałam jakbym miała podbite oczy (względnie panda), dlatego też cienie były głęboko schowane, a jedynym makijażem oczu był tusz do rzęs.

Moja zeszłotygodniowa nieobecność była spowodowana dwudniowym weselem. Wyobraziłam sobie wtedy te wszystkie dziewczyny tak ładnie wymalowane, a pośród nich ja – tylko z tuszem na rzęsach. Obraz ten mnie zmotywował i pędem poleciałam do osiedlowej drogerii w poszukiwaniu bazy pod cienie. Wybór nie był trudny, ponieważ przez tydzień naczytałam się milion opinii o produkcie firmy Virtual.




Baza znajduje się w 5 gramowym plastikowym słoiczku z wielkim otworem, co ułatwia jej wyciągnięcie. Z łatwością zmieszczą w niej się nasze dwa palce ;) Jest ona koloru cielistego z delikatnymi drobinkami, które są ledwo widoczne po aplikacji.




Konsystencja jest jak dla mnie tragiczna. Nie mam porównania z innymi bazami, ale nie wydaje mi się aby wszystkie takie były. Baza jest strasznie twarda, zbita. Porównuję ją do masła wyciągniętego prosto z lodówki, z którym niewiele można zrobić. Nie wiem czy trafiłam na jakiś felerny egzemplarz, czy ta baza tak po prostu ma.

W każdym bądź razie przy jej wyciąganiu palcem pozostają na nim takie grudki, które wklepujemy w powiekę, staramy się nałożyć cienką warstwę. Nie próbujcie jej rozsmarowywać, chyba że marzycie o jakże pięknych zmarszczkach. Musiałam się trochę nabawić, żeby tę bazę nałożyć, ale dla późniejszego efektu myślę, że warto się poświęcić.




Jak wspominałam wyżej, bazę kupiłam ze względu na wesele i wtedy też przeszła ona chrzest bojowy. Produkt strasznie wydłuża trwałość cieni, ze spokojem wytrzymują na oku do 10 godzin. Powyżej tego czasu zauważyłam, że zaczyna się zbierać w załamaniach powieki – tak specjalnie dla Was chodziłam do toalety robić notatki ;) Zauważyłam również, że cienie lepiej się rozprowadzają na bazie, niż bez niej. Baza podbija również kolor cieni, co możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej – po lewej cień bez bazy, a po prawej z bazą. Do tego wydaje mi się, że jest ona bardzo wydajna i starczy spokojnie na rok, o ile nie więcej. 




Podsumowując – gdyby nie konsystencja, to byłby to produkt marzeń, jednakże bez względu na to polecam. 

Również jesteście zadowolone z tej bazy? :)

Cena: 11zł

5 komentarzy:

  1. ja mam bazę z Mary Kay, jest w formie kremu w wygodnej tubce i za to duże plusy dla niej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. też mam tą bazę, jest świetna, ale konsystencja koszmarna...

    OdpowiedzUsuń
  3. Największy problem z tą bazą miałam pod koniec opakowania, ponieważ kosmetyk nie nadawał się do użycia. Przetestowałam bazę Artdeco, Kobo i obydwie mają o wiele lepszą konsystencję niż Joko :)

    OdpowiedzUsuń
  4. @Tricia chciałam wziąć Kobo, ale nie mieli w Naturze... Jak KIEDYŚ skończę tę bazę, to pewnie kupię inną, bo ciężko się nią operuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. słyszałam już że jest fajny :) muszę koniecznie go przetestować.:)

    OdpowiedzUsuń

Dołącz do dyskusji...