Strony

30 sierpnia 2011

Avon - potrójny błyszczyk, Peach Sparkle

Cześć,

Dzisiaj będzie o błyszczyku do ust, który lubię, ale może niekoniecznie ten kolor. Potrójny błyszczyk do ust jak sama nazwa wskazuje składa się z trzech błyszczyków, które mieszając się stwarzają niepowtarzalny kolor. Czy kolor jest niepowtarzalny to wątpię, ale na pewno trzywarstwowy błyszczyk przykuwa uwagę. Zatem mamy trzy kolory: ciemnoróżowy, biały (tak sądzę, że to był biały) i taki właśnie brzoskwiniowy. Z połączenia tych trzech kolorów otrzymujemy odcień Peach Sparkle, który w katalogu przypomina ładną brzoskwinkę. Niestety ja nie potrafię osiągnąć takiego efektu na moich ustach jak w katalogu, a wydawać by się mogło, że jak mam jasne usta, to każdy kolor będzie na nich widoczny - bzdura. Bez względu na to ile warstw nałożę (na zdjęciu jest jedna warstwa), to u mnie wygląda na zwykły bezbarwny błyszczyk z jakimiś drobinkami. Wiadomo, coś tam widać, ale to nie jest efekt, jaki chciałoby się osiągnąć. Oczywiście nie ma w sobie brokatu, ale ma jakieś mieniące się drobinki przez które usta wyglądają na większe. Błyszczyk jest moim zdaniem gęsty, ale bez przesady. Nakładamy go gąbeczką, za którą nie przepadam, no ale jak jest to mówi się trudno. Oprócz tego błyszczyk pięknie pachnie toffi - mogłabym go wąchać godzinami. Co do trwałości to jest kiepski, jak nie będziemy jadły i piły, to wytrzyma około godzinę. Generalnie u mnie strasznie szybko znika i zostają mi na ustach tylko te drobinki, które i tak ledwo widać. Podsumowując - szału z tym odcieniem nie ma, bardziej polubiłam się z odcieniem Pink Shimmer, który Wam niedługo pokażę ;)

A Wam który odcień przypadł do gustu?

Cena: ok. 15zł (Avon)


przed i po

27 sierpnia 2011

Avon - farba do włosów, 8.0 średni blond

Hej,

Tak jak niedawno obiecałam dzisiaj będzie recenzja nowości w Avonie, czyli farby do włosów. Sugerując się kolorystyką w magazynie dla konsultantek wybrałam odcień 8.0 - średni blond. Kiedy już dostałam farbę do ręki, kolor na opakowaniu był jaśniejszy, niż w gazetce, no ale mówię sobie 'raz się żyje - najwyżej będę znowu blondynką' ;)

W opakowaniu znajdziemy:
- preparat przygotowujący do farbowania, który nakładamy od połowy na suche i nieumyte włosy. Osobiście go nie użyłam, ponieważ nigdy w farbach nie spotkałam się z tym, że trzeba coś nakładać na włosy przed pofarbowaniem. Jak dla mnie strata czasu. Czytałam, że podobno kolor wychodzi inaczej na miejscach gdzie użyłyśmy preparatu, niż na miejscach gdzie go nie użyłyśmy.
- farbę do włosów
- balsam pielęgnujący
- rękawiczki gumowe, wielki plus za to, ponieważ są dopasowane do dłoni i nie spadają.

Zacznijmy od tego, że zawsze jak farbowałam włosy firmą X, to potrzebowałam minimum półtora opakowania farby, czasami nawet dwa. Nie żebym miała nie wiadomo jakiej długości włosy - do ramion - ale są strasznie gęste. Z farbą Avonu wystarczyło mi jedno (!) opakowanie - szok.

Kilka miesięcy temu miałam farbowane włosy nietrwałą farbą do 24 myć. Kolor się sprał i był bardzo podobny do mojego naturalnego - tzw. mysiego ciemnego blondu. No ale odrosty jakieś tam były - niewidoczne co prawda, ale były. Po nałożeniu farby odrost zaczął się robić strasznie jasny, więc byłam przez 25 minut (tyle trzymałam farbę) przerażona, że skończę z chamskim blondem na głowie. Na szczęście tak się nie stało. Odrost jest jaśniejszy, natomiast reszta włosów lekko się tylko rozjaśniła. Generalnie jestem zadowolona, kolor mi się podoba. Co do trwałości, to wypowiem się za tydzień, bo dopiero wczoraj się pofarbowałam.

Czy polecam? Farba jak farba, jeśli ktoś będzie chciał spróbować, to spróbuje bez względu na to czy go będę namawiać czy nie :)

Cena: 18,90zł (Avon)

Dopisane 4.09.2011r.
Moim zdaniem farba jest trwała i nie niszczy włosów - są miękkie i błyszczące. Kolor jest taki jak po farbowaniu, nic się nie 'sprało' i wygląda bardzo naturalnie.

zawartość opakowania

przed i po

przed i po

24 sierpnia 2011

Avon - serum na suche i zniszczone końcówki

Kolejny produkt Avon'u, który bardzo lubię. Na KWC możemy przeczytać:

Nowa wersja znanego serum z linii Advance Techniques, o nieco wzbogaconym składzie. Formuła oparta na technologii Tri-Keratin. Wygładza strukturę włosa i wzmacnia jego korzenie, dlatego włosy stają się zdrowe i lśniące. Błyskawicznie odżywia i regeneruje ich przesuszone i zniszczone końcówki. Sprawia, że włosy się ni plączą i są niezwykle błyszczące. Dla skuteczniejszej ochrony zawiera filtr przeciwsłoneczny. Preparat należy delikatnie wmasować w końcówki wilgotnych bądź suchych włosów.

Generalnie porównam serum do znanego chyba wszystkim jedwabiu Biosilka, którego kiedyś używałam. 

Avon - serum:
Zacznijmy od tego, że mam włosy przetłuszczające się u nasady i suche na końcach, do tego codziennie je prostuję i czasami farbuję. Generalnie w idealnym stanie to one nie są. Serum używam przed prostowaniem włosów (czasami również po). Włosy są faktycznie miękkie w dotyku oraz lśniące, ale jakoś zbawiennie na moje końcówki nie wpływa - jakie były takie są nadal. Mogę je z łatwością rozczesać, a muszę powiedzieć, że strasznie plączą mi się włosy i bez odżywek ani rusz. Wystarczy niewielka ilość, żeby pokryć końcówki, przez co produkt jest bardzo wydajny - przy codziennym stosowaniu od około lutego została mi jeszcze niecała połowa. Dodam jeszcze, że ładnie pachnie.

Biosilk - jedwab w płynie:
Tego produktu używałam na początku raz na dwa tygodnie, z czasem musiałam to robić częściej, aż doszłam do momentu, kiedy musiałam używać go codziennie, aby jakoś wyglądać. Wszystko przez to, że odkąd zaczęłam z niego korzystać, to stan moich włosów bardzo się pogorszył. Bez użycia jedwabiu miałam jedno wielkie siano na głowie, którego nawet dobra prostownica nie mogła okiełznać. Ostatecznie skończyło się na podcięciu włosów (ok. 5cm) i wyrzuceniu tego specyfiku do kosza. Już nigdy go nie kupię, zawiodłam się na nim.

Podsumowując, dobry produkt do codziennej pielęgnacji włosów. Mogę go odstawić w każdym momencie, bez obawy, że na drugi dzień będę miała siano na głowie.

A Wy co myślicie o serum?

Cena: 13 - 23zł (Avon)


23 sierpnia 2011

Perfecta Cera Mieszana - Dotleniający krem matujący i zwężający pory z energią Q10

Krem ten kupiłam jakieś pół roku temu po dobrych opiniach na KWC. Podchodziłam do niego trochę sceptycznie, ponieważ mało co sprawiało, że moja twarz była matowa i na żadne cuda nie liczyłam. Na stronie producenta możemy przeczytać:

Przeznaczony dla osób w każdym wieku, do specjalnej pielęgnacji cery mieszanej, czyli tłustej w strefie T (czoło, nos, broda) i suchej na policzkach. Zawiera wyselekcjonowany z wiązówki błotnej kompleks o nazwie Sebocontrol, który w znaczący sposób ogranicza wydzielanie łoju, zwęża średnicę porów oraz działa antybakteryjnie. Mikroperły matujące chłoną z powierzchni skóry nadmiar sebum i likwidują ślady połysku nadając cerze długotrwały matowy wygląd. Dzięki dotleniającej formule z energią Q10 krem pobudza funkcje oddechowe komórek oraz międzykomórkowy przepływ energii. Poprawia koloryt, nawilża, a także odświeża i ożywia zmęczoną, szarą cerę. Filtry mineralne UVA/UVB chronią skórę przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych.

Mam cerę mieszaną, która świeci się jak przysłowiowe „psu jajca” - bez względu na to ile pudru na nią nałożę. Jednak cuda się czasami zdarzają i ten krem na mnie podziałał, producent mnie nie oszukał tylko zachęcającym do kupna opisem. Przede wszystkim matowi, nie muszę używać pudru, żeby wyjść do ludzi – trzyma cały dzień. Jeśli już się maluję, to makijaż wytrzymuje dłużej na mojej twarzy. Oprócz tego krem zwężył pory, przez co moja twarz wygląda o niebo lepiej odkąd używam tego kremu. Na dodatek mogę zapomnieć o jakichkolwiek niespodziankach, przestały się pojawiać. Moim zdaniem krem średnio się rozprowadza, jest trochę tępy jeśli wiecie o co mi chodzi. Obecnie korzystam z drugiego opakowania tego kremu i jestem zadowolona. Mam tylko wrażenie, że pierwsze opakowanie miało ładniejszy zapach – kojarzyło mi się z ogórkiem, a teraz przy nakładaniu czuję zgniłą rybę. Nie wiem od czego to zależy, na pewno nie jest przeterminowany, już to sprawdziłam. Niestety wyrzuciłam pudełko po kremie, więc nie podam Wam jego składu. A jakie są Wasze opinie na temat tego kremu?


Cena: 16zł (Tesco / Rossmann)


A już niedługo recenzja farby do włosów z Avon'u - zapraszam do obserwowania bloga :)



18 sierpnia 2011

Be Beauty Face Expertiv – Micelarny żel do mycia i demakijażu

Hurra, w końcu mogę napisać posta.

Jeszcze niedawno gdzie nie spojrzałam dziewczyny zachwalały płyny micelarne. Były one wszędzie, a że nigdy nie słyszałam o tym wynalazku, to postanowiłam go kiedyś wypróbować. Ostatecznie kupiłam żel, a nie na płyn, ale i tak już teraz wiem nad czym się tak zachwycały dziewczyny. Produkt ten jest r-e-w-e-l-a-c-y-j-n-y do demakijażu. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy po umyciu twarzy nie było na niej ani śladu po makijażu. Mój wieczorny rytuał wyglądał dotychczas tak: zmywanie oczu mleczkiem do demakijażu, mycie twarzy, następnie poprawianie mleczkiem, bo zawsze zostawały mi wory pod oczami od tuszu. Z tym żelem nie musiałam używać nawet mleczka, coś pięknego. Żel jest wydajny – wystarczy mała kropla na całą twarz, dobrze się rozprowadza, jest gęsty i ma ładny, delikatny morski (?) zapach oraz nie szczypie w oczy jak do nich dostanie. Co prawda się nie pieni, ale osobiście mi to nie przeszkadza. Oprócz tego, że ładnie zmywa makijaż, to twarz po użyciu nie jest ściągnięta, tylko ładnie nawilżona. Świetny produkt za śmieszne pieniądze – polecam!

Cena: ok. 6zł (Biedronka) 


skład

17 sierpnia 2011

Bell – lakier do paznokci, french manicure

Witam po długim weekendzie, pogoda dopisała? Bo u mnie średnio.

Kupiłam ten lakier (+ biały) już jakiś czas temu i szczerze mówiąc jestem nim trochę zawiedziona. No ale od początku. Wybrałam odcień 012 według informacji na karteczce z kodem kreskowym - jest to jasny, mleczny beż. Niestety aby uzyskać efekt taki jak na zdjęciach poniżej musiałam nałożyć 3 (!) warstwy lakieru – zajmuje to strasznie dużo czasu, a wszystko przez to, że lakier jest rzadki. Pierwsza warstwa jest delikatna i pozostawia smugi. Jakbym nie pomalowała, to zawsze są linie po pędzelku. Druga warstwa dalej robi smugi, ale już nie takie jak w przypadku pierwszej warstwy. Dopiero 3 malowanie wszystko zakrywa i możemy się cieszyć ładnymi paznokciami. Dobrze chociaż, że szybko schnie, bo inaczej dostałabym szału podczas malowania. Moim zdaniem nie bardzo nadaje się on do frencha – wyobraźcie sobie nakładać trzy warstwy lakieru, a na to robić jeszcze biały pasek, co daje nam łącznie cztery warstwy, które pewnie nie przeżyłyby jednego mycia naczyń. Generalnie lakier wytrzymuje do 5 dni, no ale jak wiadomo wszystko zależy od tego, co robimy w domu. Podsumowując – gdyby nie jego kiepskie krycie, to miałby u mnie piątkę. Jednakże kolor to rekompensuje i cena. Lubicie takie jasne lakiery, czy wolicie coś ciemniejszego?

Cena: 6zł



12 sierpnia 2011

Avon – żelowe poduszeczki pod stopy

Hej,

Dzisiaj trochę o moim problemie z wysokimi butami oraz o tym jak go rozwiązałam. Rok temu chodzenie w szpilkach było dla mnie koszmarem, nie potrafiłam wytrzymać w nich dłużej niż godzinę, co i tak było wielkim sukcesem przy takim bólu stóp jaki odczuwałam. Myślałam, że to wina butów, że źle wyprofilowane itd. Jednak problem nie zniknął nawet przy butach z wyższej półki – stopy dalej bolały. Koleżanka – konsultantka Avon'u – pokazała mi te żelowe poduszeczki i do dnia dzisiejszego się z nimi nie rozstaję. Przede wszystkim wkładki są bardzo skuteczne oraz są wielorazowego użytku. Szczerze mówiąc wątpię w to, żeby kiedykolwiek się zniszczyły. Swoich poduszeczek używam tylko do półbutów albo kozaków, wydaje mi się, że do sandałów by się nie nadawały, ponieważ nie posiadają żadnego kleju, który by je umocował w jednym miejscu i mogłoby się zdarzyć, że zgubiłybyście je gdzieś na ulicy. I to jest w sumie ich jedyny minus, troszkę się przesuwają przy noszeniu, ale da się z tym żyć. Umieszczamy wkładki w butach mniej więcej za palcami i cieszymy się z chodzenia w szpilkach. Stopy się tak szybko nie męczą oraz nie powstają żadne otarcia. Po użyciu wkładki przemywamy w letniej wodzie z mydłem i są jak nowe. Generalnie trochę dziwnie się w nich chodzi, ponieważ w butach mamy nagle tak miękko. Podsumowując – polecam, jeżeli bolą Was stopy podczas chodzenia w wysokich butach. Wiem, że na pewno dostaniecie podobne w sklepach obuwniczych oraz w Rossmannie, niestety nie wiem w jakiej cenie.

Cena: 13 – 25zł (Avon)

 

11 sierpnia 2011

Bell – błyszczyk do ust z efektem 3D

Cześć,

Dzisiaj postanowiłam dodać recenzję jednego z moich ulubionych błyszczyków. Kupiłam go niedawno w osiedlowej drogerii, ponieważ szukałam czegoś, co optycznie powiększy moje usta. Wybór padł na Milky Shake firmy Bell, odcień 09. Jak informuje producent:

Technologia 3D optycznie powiększa i uwypukla usta.
Aksamitnie jogurtowa konsystencja wygładza je pozostawiając na nich mokry, niesamowicie lśniący efekt.
Błyszczyk dodatkowo zawiera substancje nawilżające i chroniące delikatny naskórek przed wysychaniem i pierzchnięciem.
Półtransparentny, mleczny kolor subtelnie rozjaśnia usta.
Przygotowany w pięciu matowych odcieniach naturalnie podkreślających usta.

Generalnie jestem zadowolona – błyszczyk jest bardzo jasny, co sprawia, że moje usta wyglądają na większe. Posiada on pędzelek, co jest ogromnym plusem, ponieważ gąbeczki są dla mnie niedokładne. Błyszczyk jest gęsty, więc jeżeli ktoś nie lubi klejących się ust, to radzę zainwestować w coś innego. Co jeszcze... Trwałość, tutaj nie oczekiwałabym od niego cudów, wytrzymuje bez poprawek maksymalnie 2 godziny. Natomiast jeśli chodzi o nawilżanie to ma u mnie piątkę. Generalnie mam wiecznie suche usta, a ten błyszczyk całkiem dobrze radzi sobie z ich nawilżaniem – nie są po nim ściągnięte, ani nie pękają. Podsumowując – jeżeli nie szukacie błyszczyka na jakieś większe wyjścia, a Wasz budżet jest trochę ograniczony, to z czystym sercem mogę go Wam polecić. Na pewno jest wart wypróbowania. A co Wy o nim myślicie?

Cena: 12zł