Strony

30 kwietnia 2012

Tutorial: Kaktusy na paznokciach + konkurs u lady-flower123

Cześć,

Kaktusowy wzór na paznokciach powstał z chwilą, kiedy lady-flower123 ogłosiła konkurs na swoim blogu, gdzie podróże dookoła świata są jednym z motywów przewodnich do wyboru. Zgłaszać się można do 5 maja, po więcej informacji odsyłam na jej bloga.


Moją inspiracją do wykonania wzoru było następujące zdjęcie:

zdjęcie pochodzi ze strony www.widoczki.com/zachod-kaktusy-slonca-pustynia.html


Aby wykonać wzór przydadzą nam się żółty, pomarańczowy, czerwony oraz czarny lakier do paznokci, utwardzacz do lakieru, pędzelek oraz kawałek gąbki. Spis wszystkich lakierów podam na końcu strony.



Całe paznokcie pokrywamy żółtym lakierem



Następnie gąbeczką nakładamy pomarańczowy lakier, tak mniej więcej od połowy paznokcia.



Również gąbeczką nakładamy trochę czerwonego lakieru.



Kolejnym krokiem jest namalowanie czarnego paska na samym końcu paznokcia. Można to zrobić pędzelkiem albo gąbeczką.



Pędzelkiem oraz czarnym lakierem malujemy kaktusy. Generalnie są łatwe do namalowania - jedna pionowa kreska i kilka odchodzących ramion. Można również domalować gąbeczką pseudo krzaczki.



Na koniec całość pokrywamy utwardzaczem do lakieru, coby wszystko ładnie się trzymało i błyszczało.



I gotowe!





Do wykonania wzoru użyłam:
- żółty, Golden Rose z serii Paris, nr 209
- pomarańczowy, Golden Rose z serii Classics, nr 184
- czerwony, Virtual z serii Vinylmania, nr 69
- czarny, Essence z serii Circus Circus
- utwardzacz do lakieru, Golden Rose Crystal Color
- pędzelek od eyelinera Wibo
- kawałek gąbki do naczyń


I jak Wam się podoba? :)

27 kwietnia 2012

Rimmel - Podkład Wake Me Up, nr 100 Ivory

Cześć,

Ostatnio dużo się u mnie dzieje - początek sesji + szkolenia do nowej pracy = brak czasu na cokolwiek, ale dam radę! A przynajmniej mam taką nadzieję :)

Dzisiaj opowiem Wam o nowym podkładzie od Rimmela, czyli Wake Me Up.


Pierwszy podkład Rimmel, który pobudza cerę i sprawia, że promienieje blaskiem. Nadaje skórze nieskazitelny wygląd. Działa natychmiast przeciw oznakom zmęczenia. Zawiera peptydy i nawilżający Kompleks Witaminowy.

Podkład znajduje się w 30ml szklanej buteleczce. Jest ważny 24 miesiące od otwarcia, posiada pompkę oraz fajną pomarańczową nakrętkę, przez co łatwo można go znaleźć w czeluściach "kosmetycznego domku".


Odcień jaki posiadam jest najjaśniejszym z dostępnych, czyli nr 100 Ivory. Szczerze mówiąc jest on chyba dla mnie troszeczkę za ciemny na chwilę obecną, jednak myślę, że jak się opalę to będzie w sam raz.


Podkład jest gęsty i łatwo się rozprowadza. Dodatkowo podoba mi się jego zapach - ja tam czuję zieloną herbatę, aczkolwiek mój zapach może być trochę spaczony, więc tym proszę się nie sugerować ;)

W podkładzie znajdują się mikroskopijne drobinki (w sumie to trzy na krzyż) - tak naprawdę trzeba się bardzo dobrze przyjrzeć, aby je w ogóle zobaczyć - które mają za zadanie rozświetlić naszą twarz.

Jako że posiadam cerę mieszaną podkład u mnie się nie sprawdził. Po 3 godzinach moja twarz zaczyna się świecić, podkład wchodzi w pory i załamania skutecznie je podkreślając i w ogóle całość wygląda nieciekawie.

Fakt faktem, że twarz chwilę po jego nałożeniu wygląda całkiem przyjemnie, ale na dłuższą metę jest on nietrwały i się z nim nie polubię. Podkład do kryjących nie należy - według mnie wyrównuje tylko koloryt skóry, giną drobne zaczerwienienia, ale nic poza tym. Czytałam również na niektórych blogach, że po jego dłuższym używaniu dziewczyny wysypywało - u mnie na szczęście nic takiego nie wystąpiło, twarz jaka była taka jest nadal. I jeszcze jedna rzecz - delikatnie podkreśla suche skórki.

bez podkładu / z podkładem

Efekty możecie ocenić same, mam nadzieję że cokolwiek widać i że podobają Wam się takie porównania przed i po :)

Czy polecam? Trudno powiedzieć, u mnie się nie sprawdził, ale może dziewczyny, które mają cerę normalną/suchą będą zadowolone. Generalnie bardziej do gustu przypadł mi korektor pod oczy z tej samej serii, o którym także niedługo napiszę.

Używałyście już tego podkładu?
Jesteście zadowolone?

Pozdrawiam :)

21 kwietnia 2012

Essence - Marble Mania, zapowiedź!



Najmodniejsza, spektakularna i totalnie zawirowana: inspirowana marmurkowymi efektami - nowa trend edycja Marble Mania. Miłośnicy marmurkowych kolorów i nadzwyczajnych faktur zachwycają się wielowymiarowymi efektami. Tusz do rzęs, cień do powiek lub błyszczyk do ust - marmurkowe produkty zapewnią zawirowany makijaż! Kombinacje kolorów gwarantują odkrycie look'u Marble Mania - nadchodzi wiosna!

Trend edycja będzie dostępna w Drogeriach Natura w połowie maja. A co wchodzi w jej skład?


TUSZ DO RZĘS

zdjęcia pochodzą ze strony www.beautifulwithbrains.com

Musisz go mieć! Czarno-srebrny i połyskujący zapewni niezwykle głębokie spojrzenie. Dodatkowo marmurkowy wygląd w przeźroczystym opakowaniu przyciągnie wzrok każdego! Dostępny w kolorze: 01 michael's black or silver.


CIENIE DO POWIEK


Intensywne, jasne i wielowymiarowe efekty: wypiekane, trójkolorowe cienie z dużą ilością perłowych pigmentów gwarantują efekt wow na twoich oczach. Cienie charakteryzują się niesamowitym marmurkowym wyglądem i można je stosować na sucho bądź mokro. Dostępne w kolorach: 01 seriously mixed up, 02 let's get twisted, 03 swirl it baby!


BŁYSZCZYK DO UST


Marmurkowy połysk - boskie usta! Marmurkowy efekt nadaje uwodzicielski połysk i opalizujący blask. Dostępny w kolorach: 01 coral whirl, 02 peach and mix.


RÓŻ DO POLICZKÓW


Gotowa na marmurkowy styl? Jeszcze nie. Czegoś brakuje? Oszałamiający i połyskujący róż nadaje cerze świeży i promienny wygląd. Kombinacja 4 różnych odcieni różu gwarantuje cudne wykończenie makijażu. Dostępny w kolorze: 01 swirlpool.


LAKIERY DO PAZNOKCI


Cztery trendy kolory są idealne do stworzenia marmurkowego efektu na twoich paznokciach. Efekt ten można osiągnąć wraz z zestawem do paznokci. Dostępny w kolorach: 01 raspberry swirl, 02 who is mr. brown, 03 silver twister, 04 peaches.


ZESTAW DO PAZNOKCI


Miliony wzorów z jednym zestawem! Z nowym zestawem do paznokci twoje marzenia o niesamowitych wzorach spełnią się! Zestaw zawiera profesjonalny pędzelek, dwie gąbeczki i dwa drewniane patyczki. Pędzelek jest idealny do tworzenia oryginalnych linii, pasków i kropek dzięki ultra cienkiej końcówce. Gąbeczki ułatwią zdobienie paznokci w fantazyjne wzory.


Szczerze mówiąc długo czekałam na tą limitowankę i na początku chciałam wszystko. Na chwilę obecną na pewno zastanowię się nad różem oraz lakierami. Zestaw do zdobienia paznokci ostatnio kupiłam (jest dostępny w stałej ofercie - pędzelek i trzy gąbeczki) i powiem Wam, że jest beznadziejny. Na dniach postaram Wam się o nim coś napisać.

A co Wam wpadło w oko? :)

17 kwietnia 2012

Dermo pHarma - Głęboko oczyszczające plastry na nos

Cześć,

Dzisiaj będzie o oczyszczających plastrach na nos. Szczerze mówiąc podchodzę dość sceptycznie do tego typu wynalazków, ale że byłam ostatnio w Naturze i się na nie natknęłam, to stwierdziłam "czemu nie?".




12 kwietnia 2012

TAG: Reading is cool!

Otagowałam się sama :D



1. O jakiej porze dnia czytasz najchętniej?
Zdecydowanie wieczorem, a gdyby się bardzo uprzeć to w nocy. Dawno temu kupiłam sobie lampkę w kształcie księżyca z IKEI i przy niej czytam tuż przed pójściem spać. Niestety często bywa tak, że książka mnie bardzo wciągnie i tak siedzę - a właściwie leżę - do 3 w nocy, co z tego, że o 6 pobudka :D

2. Gdzie czytasz?
W domu, w komunikacji miejskiej, na nudniejszych wykładach.

3. W jakiej pozycji najchętniej czytasz?
Najchętniej w pozycji leżącej.

4. Jaki rodzaj książek czytasz najchętniej?
Fantastykę, horrory/kryminały i młodzieżowe, ale nie wszystkie. 

5. Jaką książkę ostatnio kupiłaś/dostałaś?
Dostałam od TŻ'a pod choinkę serię Pretty Little Liars - Sary Shepard, na ich podstawie powstał serial o takim samym tytule, który bardzo lubię. Może książka nie jest najwyższych lotów, ale czasami trzeba poczytać coś lżejszego :D

6. Co czytałaś ostatnio?
Anię z Zielonego Wzgórza - uwielbiam do niej wracać!

7. Co czytasz obecnie?
Po wiosennych porządkach wydobyłam z kartonów książki, o których zapomniałam. W tej chwili czytam Chemię Śmierci - Simona Becketta, tutaj to dopiero ma się ciarki podczas czytania! 

"Już po trzydziestu sekundach przechodzi cię dreszcz.
Po minucie masz serce w gardle.
A kiedy kończysz czytać, dziękujesz Bogu, że to tylko powieść".

8. Używasz zakładek czy zaginasz ośle rogi?
Zaginaniu kartek mówimy stanowcze nie! Przeważnie zapamiętuję na jakiej stronie skończyłam, więc zakładki to dla mnie ostateczność - zbyt często je gubię.

9. E-book czy audiobook?
Papierowa książka! Lubię zapach nowej książki, dźwięk przerzucanych kartek, e-book takich wrażeń mi nie da. Oczywiście jeżeli książka już jest niedostępna w sklepach, to przeczytam tego e-booka, no ale nie przepadam za nimi. Audiobooka nigdy nie miałam, ale wątpię czy bym cokolwiek z tego zapamiętała.

10. Jaka jest Twoja ulubiona książka z dzieciństwa?
Zdecydowanie Ania z Zielonego Wzgórza! Była to moja pierwsza książka, którą dostałam od mamy. Pamiętam jak jeszcze w zeszłym roku kupowałam na Allegro brakujące części, aby cała seria miała jednakowe okładki - takich niestety już się nie dostanie w księgarniach. Jak ja przeżywałam te książki, płakałam ze wzruszenia i śmiałam się na przemian. Pamiętam jak marzyłam, żeby mój przyszły mąż też był taki jak Gilbert... :)


11. Którą z postaci literackich cenisz najbardziej?
Nie ma chyba takiej. Każda postać mniej lub bardziej mnie czegoś nauczyła, więc ciężko byłoby jakąś wybrać.

12. Kogo tagujesz?
Ciebie, Ciebie i Ciebie - wszystkich! Chętnie poczytam o Waszych ulubionych książkach :)

TAG: 5 moich urodowych obsesji

Czas się zebrać w sobie i zacząć w końcu odpowiadać na TAGi :D



Zostałam otagowana przez Brzoskwinię - dzięki! :)


Zasady tagu:
1) Napisz kto Cię otagował.
2) Zamieść baner tagu i wymień 5 rzeczy w Twoim wyglądzie, na których punkcie masz obsesję.
3) Staraj się myśleć kreatywnie i nie przepisywać odpowiedzi od innych.
4) Krótko wyjaśnij swój wybór. Możesz także wkleić zdjęcie każdego elementu ciała.
5) Zaproś do zabawy 5 lub więcej blogerek.


1. Grzywka
To jest jedna z większych moich obsesji. Zapewne dziewczyny, które mają grzywki i niesforne włosy podatne na skręcanie się podczas deszczu wiedzą co mam na myśli ;) Moja grzywka musi być idealna - mogę się spóźnić, czy nawet nie pomalować - ale grzywka musi być prosta, ładnie ułożona. Jeżeli jej stan mnie rano nie zadowala albo prostownica jej nawet nie pomoże, to jestem w stanie ją umyć przed wyjściem z domu.

2. Dłonie
Generalnie ja już bym to nazwała chorobą, a nie obsesją. Myję ręce przynajmniej co 2 godziny, ponieważ czuję jak są brudne. W trakcie podróży komunikacją miejską aż mnie nosi - jak się trzymam poręczy i wyobrażam sobie ile osób ją przede mną dotknęło, brrr... Dlatego kremy do rąk u mnie tak szybko schodzą - ciągle je zmywam :D

3. Brwi
Myślę, że każda z nas przeszła w swoim życiu "historię cienkiej brwi". No cóż, ja też. W gimnazjum jak się dobrałam do wyskubywania brwi, to cud że cokolwiek jeszcze z nich zostało. Na szczęście w liceum się opamiętałam i od tego czasu trochę podrosły. Przynajmniej wyglądam jak człowiek i mama mi zazdrości - nie ma to jak czarne brwi po tatusiu :D

4. Usta
Jak tylko widzę, że się robią przesuszone czym prędzej biegnę zrobić im peeling szczoteczką do zębów i nakładam grubą warstwę wazeliny na noc. No pierun mnie trafia, jak widzę takie wielgachne odstające skórki. Ja tam muszę mieć cały czas coś na ustach, nawet zwykłą pomadkę ochronną.

5. Rzęsy
Kolejne zboczenie. Bez tuszu do rzęs nie wyjdę z domu, jest to mój must-have. Nawet jak idę z psem, to rzęsy muszą być czarne, no nie ma bata.


Kogo taguję?
Wszystkich, którzy jeszcze nie odpowiedzieli na TAGa! ;)

A jakie są Wasze obsesje? :)

10 kwietnia 2012

SKINFOOD - krem BB z serii Good Afternoon do cery tłustej, brzoskwiniowa zielona herbata, nr 1 light beige

Cześć,

Jak już niektóre z Was wiedzą w marcu przybył do mnie mój pierwszy krem BB. Możliwe, że dwa tygodnie codziennego testowania to nie jest długo, ale myślę, że po takim czasie można już coś o nim powiedzieć. Mój wybór padł na firmę SKINFOOD i nową serię Good Afternoon. Przyznam się, że kupiłam go zupełnie w ciemno - co prawda obejrzałam zdjęcia na zagranicznych blogach, coś tam poczytałam, ale wiecie jak wygląda kupowanie bez "pomacania".

każde zdjęcie można powiększyć

Krem BB o funkcji matującej i kontrolującej wydzielanie sebum. Wyciąg z brzoskwiń sprawia, że cera jest świeża i odżywiona podczas gdy zielona herbata działa matująco. Dzięki zawartości herbaty skóra jest promienna i żywa przez cały dzień.

Mój krem BB jest przeznaczony do cery tłustej. Posiadam co prawda cerę mieszaną, ale bliżej jej do tłustej niż suchej, więc pod tym względem wybór był łatwy. Odcień jaki wybrałam oznaczony jest nr 1 light beige, czyli najjaśniejszym - dostępny jest jeszcze odcień o nr 2 natural beige.

Krem BB dostajemy w kartonowym pudełeczku, na którym w większości są same krzaczki, więc generalnie ja nic z tego nie rozumiem - dobrze chociaż, że cyferki mają normalne, a nie krzaczkowe - przynajmniej wiem, że odcień jest taki jaki powinien być :D Tubka zawiera 30g produktu.

Gdzie go dostaniemy? Ja swój krem BB kupiłam na Allegro (37zł + 7zł przesyłka), dostępny jest również w sklepie internetowym PinkMelon (50zł), albo na Azjatyckim Bazarze (89zł) i zapewne na E-bay, ale ostatnio mi nie działa, Wam też?


Zrobiłam małe porównanie koloru z podkładem Wake Me Up od Rimmela w najjaśniejszym kolorze, czyli Ivory. Jak widać podkład Rimmela jest dużo ciemniejszy od kremu BB, więc jeżeli Wake Me Up jest dla Was odpowiedni albo za jasny, to nie polecam kupowania SKINFOODa w kolorze light beige. Odcień nr 1 jest jak dla mnie bardziej w tonacji różowej i jest przeznaczony dla osób z jasną (bardzo jasną) karnacją.


Krem BB konsystencją przypomina mi mus - łatwo się rozprowadza i pozostawia skórę aksamitną. Wydaje mi się, że będzie on wydajny, ale to się jeszcze zobaczy. Warto również wspomnieć, że produkt ślicznie pachnie - połączenie zielonej herbaty i brzoskwini, bardzo przyjemne i orzeźwiające. Zapach po kilku minutach się ulatnia.

Według obietnic producenta krem BB będzie działał matująco, nasza skóra będzie wyglądała świeżo i promiennie. A jak jest w praktyce? Na szczęście to wszystko jest prawdą ;)

Skóra po użyciu kremu BB ma wyrównany kolor. Od razu zaznaczam, że jego krycie nie jest spektakularne - większych niespodzianek nie zakryje, bardziej służy właśnie do wyrównania koloru. U mnie zakrywa delikatne zaczerwienienia oraz trochę piegi. Generalnie twarz po jego użyciu jest faktycznie promienna, zdrowa, delikatnie się błyszczy, ale nie jest to takie nachalne błyszczenie (mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi? ;)) - po prostu ładnie wygląda. Czy matuje? Szczerze mówiąc zależy od dnia. Były dni kiedy przez cały dzień moja twarz była matowa bez używania pudru i sama nie wierzyłam w to co widzę w lustrze, z drugiej strony są dni kiedy po 4 godzinach muszę się poratować chusteczkami.

Kolejnym plusem jest to, że krem BB nie zbiera się w zmarszczkach/porach - no jak dla mnie nic więcej mi nie potrzeba. Dodatkowo nie zauważyłam, aby znikał ze skóry czy też spływał, jak to miały u mnie w zwyczaju niektóre podkłady.

Jedynym minusem jest dostępność - fajnie by było mieć jakiś sklep w Polsce z oryginalnymi kremami BB, prawda? ;)

Dobra, koniec gadania - czas na efekty! Zdjęcia są jakie są - bardzo się starałam, aby były w miarę podobne i zrobione w podobnych warunkach, ale robienie sobie zdjęć z ręki to nie jest moja mocna strona. No nic, ocenę pozostawiam Wam ;)

bez kremu BB / z kremem BB
 
bez kremu BB / z kremem BB

bez kremu BB / z kremem BB

bez kremu BB / z kremem BB

z kremem BB

Osobiście jestem bardzo z kremu BB zadowolona i na chwilę obecną jest to mój KWC. Tak jak nigdy nie używałam podkładów - jedynie na większe wyjścia - tak jego mogę używać codziennie i nie muszę się martwić, że po kilku godzinach moja twarz będzie wyglądać gorzej niż przed nałożeniem. 

Mam nadzieję, że efekty - choć nie spektakularne - są widoczne i zachęciłam Was do zapoznania się z azjatyckimi produktami.

Miałyście jakieś kremy BB, czy dopiero się zastanawiacie nad ich kupnem? :)

9 kwietnia 2012

Babydream - Szampon do włosów, czyli dlaczego się nie polubiliśmy

Cześć,

Jak mijają Święta? Możecie jeszcze patrzeć na jedzenie? ;)

Dzisiaj będzie o szamponie dla dzieci Babydream, który chyba nie jest stworzony dla mnie. Tak, przyznaję się - kupiłam go pod wpływem tych wszystkich ochów i achów. Oczami wyobraźni widziałam, jak szampon działa cuda z moimi włosami, do czasu...


Szampon Babydream myje i pielęgnuje włosy i skórę głowy niemowlęcia szczególnie delikatnie i dokładnie. Wyciąg z kiełków pszenicy umożliwia łatwe rozczesywanie.
- bez środków barwiących i konserwujących
- pH naturalne dla skóry
- z rumiankiem i pantenolem
- nie zawiera składników pochodzenia zwierzęcego

Szampon znajduje się w 250ml niebieskiej butelce i uroczym dzieciaczkiem na froncie.

skład
Początki naszej znajomości były obiecujące. Po przestawieniu się na Babydream'a (w odstawkę poszedł mój ulubiony Fructis) włosy były miękkie, błyszczące, lejące i w ogóle prawie jak z reklamy. Byłam zachwycona. Niestety po około miesiącu coś dziwnego się z nim (a może moimi włosami) stało i moja czupryna na drugi dzień od umycia wyglądała jakbym jej nie myła tydzień... Włosy u nasady były przetłuszczone, mimo iż zawsze dokładnie wszystko wypłukuję i generalnie były przyklapnięte. Od tego pamiętnego dnia, kiedy się rano przeraziłam patrząc na siebie w lustrze, wróciłam do Fructisa i włosy 'odżyły'. Szczerze mówiąc nie mam zielonego pojęcia co się stało, że przestał działać. Myślę, że będę go używać tylko raz w tygodniu, może się sprawdzi.


Szampon jest bardzo rzadki i ma specyficzny zapach. Osobiście kojarzy mi się z dziećmi, inaczej nie umiem go opisać. Zapach utrzymuje się długo na włosach, więc jeżeli komuś nie przypadnie go gustu, to najprawdopodobniej przestanie go używać. Próbowałam nim również zmyć olejek Alterry - niestety tutaj poległ, włosy były niedomyte (myję dwa razy).

Szampon słabo się pieni (zapewne przez skład) i dla mnie jest to duży minus. Nie wiem jak Wy, ale ja muszę mieć szampon, który robi dużo piany - wtedy mam wrażenie, że moje włosy są czyste. Przez to, że się słabo pieni nakładałam go więcej na włosy, a więc u mnie nie jest wydajny.

Podczas mycia moje włosy strasznie się plątały i były tępe, więc bez odżywki niestety się nie obędzie.

Podsumowując - mam mieszane uczucia co do tego szamponu. Podobały mi się efekty na początku jego używania i to chyba koniec plusów. Strasznie denerwowało mnie to plątanie włosów, zapach oraz to że słabo się pieni. Czy kupię ponownie? Wątpię, zużyję go do końca i wracam do Fructisa - widocznie moje włosy nie tolerują takich "przyjaznych włosom" szamponów. Czy polecam? Kosztuje bodajże 4zł, więc można spróbować, ale nie uważam, że jest to jakiś must-have w drodze do pięknych włosów.

Używałyście go? Jak się u Was sprawdził? :)

7 kwietnia 2012

Rozdanie - wyniki!

Cześć,

Jedną z dzisiejszych niespodzianek będą wyniki mojego pierwszego rozdania, ot - chciałam się pobawić w zajączka ;) Co do drugiej niespodzianki (?), jeżeli światło się nie zbuntuje, to postaram się coś jeszcze dzisiaj dodać na bloga.



No ale żeby nie przedłużać, nagroda trafia do...



Gratuluję!
Za chwilę napiszę do Ciebie maila.

5 kwietnia 2012

JOKO - lakier do paznokci Find Your Color, nr J142 Coriander Green

www.joko.pl

Mimo, że między Europą a Marokiem jest tylko 14 kilometrów Cieśniny Gibraltarskiej wszystko, co tam spotykamy jest dla nas egzotyczne i zaskakujące. Przekraczając granice Królestwa Marokańskiego, trafiamy do niezwykłego świata wypełnionego pięknymi kolorami. Dziesięć nowych lakierów Find Your Color jest inspirowanych kolorytem tego magicznego miejsca.

www.joko.pl

Zgodnie z obietnicą (i Waszym zgodnym życzeniem ;)) przedstawiam Wam nowy lakier od JOKO kryjący się pod numerem J142 Coriander Green. Zaznaczam, iż nie jest to recenzja, tylko moje pierwsze wrażenia po jego użyciu.


Lakier znajduje się w 10ml trójkątnej buteleczce i jest ważny 12 miesięcy od otwarcia.



Pędzelek jest płaski oraz przycięty "na okrągło", przez co łatwiej nim malować paznokcie przy skórkach. Dodatkowo jest jak dla mnie ogromny - ciężko mi się nim malowało, zdecydowanie wolę mniejsze (węższe) pędzelki.


Lakier jest turkusowy i trochę za ciemny jak dla mnie. Generalnie gdyby się uprzeć wystarczy jedna warstwa, aby pokryć paznokieć. Jednak ja standardowo nałożyłam dwie - lakier wtedy bardziej się błyszczy. Dodatkowo jest gęsty i nie pozostawia smug przy malowaniu. Na plus ma również to, że szybko wysycha. Co do trwałości niestety się teraz nie wypowiem.





I jak Wam się podoba ten kolor? :)
Ja na chwilę obecną mam mieszane uczucia co do tego koloru.

Informacyjnie + JOKO, marokańskie lakiery Find Your Color

Cześć!

Chciałabym na wstępie wszystkim podziękować za udział w moim rozdaniu! Nie sądziłam, że będzie aż tyle chętnych osób :)

Mam dla Was dwie informacje złą i raczej też złą, to która ma być pierwsza? :D

Zacznijmy od tej bardziej złej (jak dla mnie) informacji, mianowicie... Po prawej stronie bloga pojawił się odnośnik do wątku na wizażu, gdzie do 22 kwietnia będę wrzucała paznokciowe tutoriale. Jako, że jest to konkurs regulamin zabrania wcześniejszego publikowania zdjęć (jakby to robiło jakąś różnicę), więc pod względem paznokciowym będzie mały przestój na blogu - mam nadzieję, że mi wybaczycie! ;) Obiecuję, że po jego zakończeniu wszystko pojawi się na blogu. Tymczasem wszystkich zainteresowanych moimi "(po)tworami" zapraszam do odwiedzenia wątku na wizażu TUTAJ.

Druga zła informacja jest taka, że przyszły do mnie marokańskie lakiery z JOKO - niekoniecznie kolory, które miały przyjść ale mówi się trudno, jest mi tylko trochę smutno, bo cieszyłam się na pomarańczowy i miętowy. To który ma być pierwszy? :)


2 kwietnia 2012

Rozdanie - przypomnienie!

Termin przyjmowania zgłoszeń mija w środę (4 kwietnia) o godzinie 23:59
Wszystkich chętnych zapraszam TUTAJ :)